sobota, 25 sierpnia 2012
Rowerland
W poprzednim wpisie przyznałam się, że wysiłek
fizyczny jest mi obcy, ale jeździć rowerem naprawdę lubię. Wprawdzie robię to
od święta, ale zdarza się. Cieszy mnie fakt, że coraz więcej Polaków biega,
jeździ rowerami czy w ogóle uprawia sporty.
Niestety tu odzywa się moje drugie ja, moja natura kierowcy. Muszę
przyznać, że do jeżdżenia samochodem zmusiło mnie życie. Bo w Polsce o
przyjemności z jazdy autem przy stanie polskich dróg mowy nie ma. Drogi, jakie
są, każdy widzi: wąskie, dziurawe, źle oznakowane itp. itd.
Jakby tego było mało, ustawodawca
postanowił wspomóc rowerzystów, którzy teraz mogą jeździć obok siebie, jeszcze
bardziej utrudniając wymijanie na drodze. W związku z tym posiadacze dwukołowców
z radością korzystają z otrzymanych przywilejów i wesoło stają się uczestnikami
ruchu drogowego. Muszę się przyznać, że ten stan rzeczy doprowadza mnie do obłędu.
Dość, że człowiek nie może się dobrze rozpędzić, bo już samochód szaleje jak rażony
piorunem, to co kilka kilometrów piętrzą się wsie i miasteczka, radary i
patrole drogowe, do tego dochodzi również wymijanie kolejnych rowerzystów.
Obecnie, z uwagi na stan dróg
oraz nowych towarzyszy, podróż do jednej z miejscowości wypoczynkowych naszego
regionu wydłużyła mi się o kolejne 10 minut.
Do tego rowerzyści są mało przewidywalni, o sygnalizowaniu skrętu można
zapomnieć, są źle oznakowani a coraz częściej wybierają się na trasę ze słuchawkami
na uszach, bądź wklepują ochoczo smsy podczas jazdy. Nie będę cytować, jakimi
słowami obdarzam uczestników tych drogowych korowodów i przepychanek, bo nie wypada.
Na dodatek znikąd zrozumienia, moje poglądy spotykają się z ogólnym oburzeniem,
bo przecież nie ma dostatecznie wielu ścieżek rowerowych… Ale zaraz, przecież
mamy naszą sławną ścieżkę rowerową do Lginia. No tak, ale ona jest jakimś
połączeniem dróg asfaltowych, błotnych ostępów leśnych i przygospodarskich
dróżek z wyskakującymi psami zerwanymi z łańcucha (te atrakcje czekają na nas
podczas wjazdu do Lgnia). To, że na drodze znalazły się dwa punkty z ławkami
nie czyni jej jeszcze ścieżką rowerową.
A tak na marginesie, proszę sobie wyobrazić rodziców, którzy mają
pozwolić swojej szesnastoletniej córce na samotną przejażdżkę rowerową przez
las do Lginia? Zgodzą się czy raczej każą jej jechać główną drogą?
Mam takie małe marzenie –
chciałabym płynnie i bezpiecznie pokonać trasę Wschowa-Lgiń-Brenno-Wieleń.
Niewiele, prawda? Skoro mój samochód może osiągnąć prędkość 80 – 90 km na godzinę,
to chcę z tej możliwości skorzystać. Jeżeli nie to zamienię samochód na rikszę,
zawsze będzie taniej. Oglądając koszulki protestujących przeciw biogazowni
wpadłam na pomysł i jutro zamówię koszulkę z napisem: droga tylko dla
samochodów!
Proponuję więc zmiany: niech
samochody jeżdżą chodnikami, piesi chodzą
po ścieżkach rowerowych, a rowery na ulicę. Naprawdę to świetny pomysł,
z którym wystartuję w najbliższych wyborach parlamentarnych…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz