Po obejrzeniu
kolejnego, najnowszego wydania programu Rozmowy
przy szklance wody straciłam całkowicie nadzieję, że Panie organizatorki są
gotowe na jakąkolwiek dyskusję z osobami-kobietami mającymi odmienne zdanie. Przykre,
ale nie zaskakujące. Najbardziej
w całej dyskusji zainteresowały mnie wnioski dotyczące kongresu, który właśnie
się odbył, ale też tego, który dopiero ma nastąpić. Oto one:
1. Powinniśmy
mieć większą salę umożliwiającą swobodną dyskusję (zgadzam się).
2. Powinno
być więcej czasu na wspomniane swobodne dyskusje (popieram).
3. Musimy
upiec więcej sernika.
To by było
na tyle…
Szczęśliwie pan redaktor zareagował
na czas i dopytał dlaczego na kongresie było tak mało młodych kobiet? Odpowiedź
- moje drogie młode koleżanki - jest pewna, jedyna i słuszna: same jesteśmy
temu winne, bo nie chciało nam się dobrze zaplanować czasu - wiadomo: gary,
pranie, kiszenie kapusty, obieranie ziemniaków, itp. A może… a może nie było
nas dlatego, że nie było ani jednego panelu dla młodych mam, dla młodych
dziewcząt? Skąd to wiem, skoro nie byłam? Bo jako jedyna chyba w tym mieście z
uwagą i zainteresowaniem obejrzałam konferencję prasową zorganizowaną przez
nasze panie, na której cała oferta została w pełni zaprezentowana. I znów gorycz przeze mnie przemawia, znów nie
umiem cieszyć się życiem!
Kolejna kwestia to kobiety sukcesu
we Wschowie - takich nie ma, no chyba,
że do kolejnego kongresu same się
zgłoszą. Dlaczego zatem nasze panie nie zadadzą sobie pytania: "Dlaczego w naszym mieście nie ma kobiet sukcesu?".
Na koniec trochę prywaty: smutne
jest to, że kongresmenki nie czytając mojego bloga są świecie przekonane o tym,
że nie posługuję się swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Wiedzą, że nie
byłam na kongresie (tego faktycznie nie da się ukryć, skoro nie było tam
młodych kobiet, a ja jestem po trzydziestce). Są pewne, że jestem prawdziwym
zoilem. A co najboleśniejsze… one wiedzą, że nie działam społecznie. Wiem, ale
nie powiem - prawie jak Kaczyński. Nie
chodzi mi o to, żeby dyskutować tu o kongresie przez pryzmat tego kim jestem, jaka jest moja sytuacja czy
historia, ale aby dyskutować o poglądach. Publiczne zabieranie głosu w naszym
mieście nie jest rozsądne - bloger Krzysztof Owoc odważył się na kilka
krytycznych uwag pod adresem CKiR-u i jak skończył? Skończył jako "zgniły
owoc". Dlatego dyskutujcie z argumentami a nie osobami, które je
wypowiadają. No chyba, że się boicie krytyki i w ostateczności jesteście gotowi
nasłać ludzi proboszcza albo ruską mafię…
Podsumowując, nie zawsze ilość
świadczy o jakości, trochę samokrytycyzmu drogie panie a następnym razem będzie
jeszcze lepiej.
Pozdrawiam i już bez goryczy, życzę powodzenia i czekam na następny kongres.
Dlaczego na kongresie było tak mało młodych kobiet? Odpowiedź - bo karmią piersią
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuń"Dlaczego w naszym mieście nie ma kobiet sukcesu?"....
Faceci boją się kobiet sukcesu. Jeśli chcesz kogoś złapać – siedź cicho i graj według reguł.