piątek, 19 października 2012

O kongresie po raz ostatni...


Po obejrzeniu kolejnego, najnowszego wydania programu Rozmowy przy szklance wody straciłam całkowicie nadzieję, że Panie organizatorki są gotowe na jakąkolwiek dyskusję z osobami-kobietami mającymi odmienne zdanie. Przykre, ale nie zaskakujące.   Najbardziej w całej dyskusji zainteresowały mnie wnioski dotyczące kongresu, który właśnie się odbył, ale też tego, który dopiero ma nastąpić. Oto one:

1. Powinniśmy mieć większą salę umożliwiającą swobodną dyskusję (zgadzam się).

2. Powinno być więcej czasu na wspomniane swobodne dyskusje (popieram).

3. Musimy upiec więcej sernika.

To by było na tyle…

            Szczęśliwie pan redaktor zareagował na czas i dopytał dlaczego na kongresie było tak mało młodych kobiet? Odpowiedź - moje drogie młode koleżanki - jest pewna, jedyna i słuszna: same jesteśmy temu winne, bo nie chciało nam się dobrze zaplanować czasu - wiadomo: gary, pranie, kiszenie kapusty, obieranie ziemniaków, itp. A może… a może nie było nas dlatego, że nie było ani jednego panelu dla młodych mam, dla młodych dziewcząt? Skąd to wiem, skoro nie byłam? Bo jako jedyna chyba w tym mieście z uwagą i zainteresowaniem obejrzałam konferencję prasową zorganizowaną przez nasze panie, na której cała oferta została w pełni zaprezentowana.    I znów gorycz przeze mnie przemawia, znów nie umiem cieszyć się życiem!

            Kolejna kwestia to kobiety sukcesu we Wschowie - takich nie ma, no chyba,  że do kolejnego kongresu  same się zgłoszą. Dlaczego zatem nasze panie nie zadadzą sobie pytania: "Dlaczego  w naszym mieście nie ma kobiet sukcesu?".  

            Na koniec trochę prywaty: smutne jest to, że kongresmenki nie czytając mojego bloga są świecie przekonane o tym, że nie posługuję się swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Wiedzą, że nie byłam na kongresie (tego faktycznie nie da się ukryć, skoro nie było tam młodych kobiet, a ja jestem po trzydziestce). Są pewne, że jestem prawdziwym zoilem. A co najboleśniejsze… one wiedzą, że nie działam społecznie. Wiem, ale nie powiem - prawie jak Kaczyński.  Nie chodzi mi o to, żeby dyskutować tu o kongresie przez pryzmat tego  kim jestem, jaka jest moja sytuacja czy historia, ale aby dyskutować o poglądach. Publiczne zabieranie głosu w naszym mieście nie jest rozsądne - bloger Krzysztof Owoc odważył się na kilka krytycznych uwag pod adresem CKiR-u i jak skończył? Skończył jako "zgniły owoc". Dlatego dyskutujcie z argumentami a nie osobami, które je wypowiadają. No chyba, że się boicie krytyki i w ostateczności jesteście gotowi nasłać ludzi proboszcza albo ruską mafię…

            Podsumowując, nie zawsze ilość świadczy o jakości, trochę samokrytycyzmu drogie panie a następnym razem będzie jeszcze lepiej.

            Pozdrawiam i już bez goryczy,  życzę powodzenia i czekam na następny kongres.

2 komentarze:

  1. Dlaczego na kongresie było tak mało młodych kobiet? Odpowiedź - bo karmią piersią

    OdpowiedzUsuń

  2. "Dlaczego w naszym mieście nie ma kobiet sukcesu?"....
    Faceci boją się kobiet sukcesu. Jeśli chcesz kogoś złapać – siedź cicho i graj według reguł.

    OdpowiedzUsuń