czwartek, 14 czerwca 2012

O królewskiej owczarni

          Dzisiaj w CKiR odbyło się spotkanie z ks. Adamem Bonieckim. Po krótkim wprowadzeniu nasz gość (nie niedzielny) pozostał jak przysłowiowy palec, sam na scenie (dla efektu oślepiony jeszcze reflektorami). To ja się pytam: gdzie moderator rozmowy, osoba która właściwie poprowadziłaby spotkanie? Nie wystarczy postawić stołu, przygotować szklanki i wody mineralnej, trzeba zrobić coś więcej. Ten brak odpowiedzialności ze strony organizatorów doprowadził do żenujacych momentów, kiedy z publiczności padają pytania: "Po co księża mieszają się do polityki?", albo takie "Niech ksiądz nam tu zaraz poda receptę na to w co i jak ma wierzyć młody człowiek?".  
          Frekwencja dopisała, ale jakoś nie zauważyłam burmistrza czy innych przedstawicieli miasta. Nie ta linia polityczna? Ksiądz zbyt radykalny dla naszych włodarzy? Zresztą z kościoła też nikogo nie było, bo po co?
          I jeszcze jedna rzecz, ktora mocno mnie denerwuje: zakompleksieni mieszkańcy z dumą podkreślali: nasze królewskie miasto, nasza królewska Wschowa, nasz królewski gród... Aż mdli od tej słodkości i królewskości. Czy na to miasto nie można spojrzeć inaczej jak przez pryzmat historii? Chyba nie... Już na zawsze pozostaniemy w cieniu jakichś trzech czy czterech wizyt królewskich, które - nie oszukujmy się - nic nie wniosły do naszego miasta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz