Muszę się z czegoś zwierzyć, a wyznanie to może być dla
niektórych szokujące… Nie cierpię facebooka, wprawdzie mam tam konto, ale
kompletnie nie potrafię poruszać się w facebookowym światku. Nie potrafię
zamieszczać zdjęć tych własnych i tych śmiesznych z Internetu. W ogóle idea
dodawania, komentowania, lajkowania jest mi dość obca. Ostatnio mąż (uzależniony
od faceeboka) otworzył mi zaproszenia od znajomych, bym potwierdziła te, na
których mi zależy. Podziwiam te wszystkie osoby, które codziennie zamieszczają
na stronie kilka informacji, przemyśleń, złotych myśli i w ten sposób docierają do ludzi. Ogólnie wstydzę
się swojej nieporadności i nie ujawniam jej, bo nie znam drugiej takiej osoby
jak ja.
Niestety, mój problem zamiast ulegać przedawnieniu jest z
dnia na dzień bardziej naglący, bo oto ludzie często rezygnują z poczty
elektronicznej i wysyłają informacje przez facebooka, instytucje publiczne
informują nas przez niego o ciekawych wydarzeniach, ba z niektórymi osobami mogę skontaktować się tylko tam.
Dodatkowym przytłaczającym argumentem jest ten, iż życie wschowskiej elity
kulturalnej i sportowej przeniosło się na salony facebooka. Oto wschowski Wydział Promocji i Rozwoju zaprosił
wschowian do określenia swoich gustów muzycznych, tak by łatwiej spełniać nasze
muzyczne marzenia podczas np. Dni Wschowy. Pomysł ciekawy, dobry i potrzebny. Ta
swoista ankieta pozwoli wszystkim
malkontentom wyartykułować swoje
potrzeby, a urzędnikom stworzy okazję do urządzenia imprezy zgodnej z
oczekiwaniami mieszkańców. Nie zawsze mieszkańcy
podchodzą do propozycji wydziału poważnie,
czasami jakby ignorują informacje o ograniczeniach finansowych, mamy także
problem z czytaniem ze zrozumieniem bo proszono nas o określenie gatunku
muzycznego, a wszyscy podajemy konkretne nazwy zespołów. Mimo to kiedy
spoglądam na nasze wschowskie propozycje to serce mi rośnie, że jednak jest w
narodzie duch i nadzieja. Mamy całkiem dobry gust muzyczny, a wybór kapel
potwierdza dlaczego nie ruszyliśmy na koncert Zjednoczonego Ursynowa. Gdyby
jeszcze miasto znalazło pieniądze i
zaprosiło np. Strachy na Lachy to
zapomnę o obelisku czy o wpadkach CKiRJ
A co do wpadek to
oto znów na facebooku pojawiła się informacja od WSTK a dotycząca wpisów
znanego wszystkim anonima. Otóż osławiony anonim (bloger Owoc nawet konkretnie
określa jego personalia) urządza na oficjalnej stronie CKiR połajanki
szkalujące zespół. Smutna to sprawa zwłaszcza, że wpisy anonima już kolejny raz
stanowią sedno naszych dyskusji, a włodarze
miasta na ten temat milczą. Sprawa jest tym bardziej kontrowersyjna, że
Centrum jest instytucją odpowiedzialną za dobre kontakty, wspomaganie drużyny. Powoli zaczynam tracić argumenty,
które należałoby wykorzystać do obrony
tej instytucji.
Zdaje mi się, że aby nie wylecieć z blogerskiego obiegu
muszę polubić facebooka bo wbrew informacjom o końcu portalu nasze
życie powoli się tam przenosi.
Mam profil na facebooku,jakoś to ,,ogarnęłam'',chciaż czasem muszę także skorzystać z pomocy innych członków rodziny. Właśnie przez facebooka trafiłam na Pani bloga, czego nie żałują.Podziwiam Panią ,że potrafiła Pani uporać się z techniką założenia bloga.Ja nie potrafię przejść przez zawiłości(przynajmniej dla mnie one takimi są)w założeniu własnego.
OdpowiedzUsuńA ja nie mam facebooka. I jestem z tego dumna.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=Nb8gc8_05mQ
OdpowiedzUsuńbabiejesz mi, a myślałem ,że masz jaja