niedziela, 16 września 2012

Kilka uwag na temat Kongresu Kobiet


           Właśnie dobiegł końca IV Kongres Kobiet. Panie zachwycone swoim towarzystwem nie ukrywały jak wielkie ma to dla nich znaczenie. Ja także jestem zadowolona, że autobusami, pociągami i wyczarterowanymi samolotami zjechały do Warszawy by pogadać. Każde babskie spotkanie jest bliskie mojemu sercu, wiadomo kobietki tak lubią.

        Niestety Paniom wydaje się, że owe pogaduchy zmienią sytuację kobiet w Polsce, nic bardziej mylnego. Miałam to szczęście by oglądać w telewizji moment odczytania tegorocznych postulatów i przyglądać się zafrasowanej minie Pana Premiera słuchającego tych wywodów. Ku mojej rozpaczy postulaty są jak zwykle mało istotne i w większości nierealne. Panie chcą np. centrów kulturalnych na wsiach, ratyfikacji konwencji o przeciwdziałaniu przemocy, zwiększenia liczby kobiet w spółkach, radach nadzorczych czy na listach wyborczych poprzez wprowadzenie parytetów. Przy tej okazji opowiadają nam o szklanych sufitach (czasami hasło to mają wydrukowane na koszulkach). Muszę przyznać, że temat jest mi obcy, ponieważ w ciągu całego mojego życia dyskryminacji z powodu płci doświadczyłam tylko raz. W trakcie wykładów bardzo już leciwy profesor wyraził opinię, że pań na studiach być nie powinno i o Gurdżijewie opowiadać nam nie będzie, bo to poza naszą inteligencją. Ten sam pan twierdził również, że dzięki technikom joginów żyje już ponad 100 lat, dlatego jego przytyki o kobietach nie zabolały mnie tak bardzo, wiadomo na demencje rady nie ma.

         Do wszystkiego w swoim życiu doszłam pracą i osiągnęłam to dzięki własnej ambicji. Mam jednak koleżanki dla których najważniejsze ( a czasami bardzo wygodne ) jest pozostanie z dziećmi czego ja nie mogę sobie po prostu wyobrazić. Dzisiaj jestem pewna, że gdybym tylko chciała mogłabym zostać radną miejską lub nawet burmistrzem. Uważam, że gdybym postawiła sobie taki cel, mogłabym go spełnić. Naprawdę nie potrzeba do tego zmiany prawa, które zmuszać będzie nas obywateli do oglądania na listach niekompetentnych osób, które nie mają nic do zaoferowania, nic oprócz tego, że raz w miesiącu mają okres. Zdaję sobie sprawę, że ciężko zrozumieć przedsiębiorczej mieszkance Warszawy, że podczas wakacji na wsi nie spotykają gospodyń zaczytujących się w prozie Olgi Tokarczuk i dyskutujących o liberalizacji prawa aborcyjnego. Wiem, że feministki boli fakt istnienia kobiet chcących siedzieć w domu i wychowywać swoje dzieci, gotować obiadki dla męża i podawać mu piwo na tacy. Naprawdę znam takie panie i rękę sobie daję uciąć, że są całkiem szczęśliwe. Jedna z uczestniczek kongresu z rozbrajającą szczerością stwierdziła, że ostatnio w serialu widziała panią, która swojej pracownicy tłumaczyła, że kobiety na stanowiskach muszą wykonywać wszystko dwa razy lepiej niż mężczyźni. I tu się w pełni zgadzam, tak, w serialu taki wątek jest możliwy. Przez całe życie przylepiano mi łatkę wojującej feministki, bo tak w tym kraju nazywa się każdą, mającą swoje zdanie i ambicje kobietę - z tym stereotypem kongres winien walczyć i dawać szansę do zabierania głosu. Dalej jednak mamy dyskusję o przemocy, panie znają problemy maltretowanych osób, a wiedza ich jest naprawdę konkretna i rzetelna.  Niestety jedynym rozwiązanie, jakie widzą dzisiaj, to podpisanie konwencji o przeciwdziałaniu przemocy. Szkoda, że powołane stowarzyszenie nie ma w planach organizacji schronisk, które nie wyrzucają uciekającej kobiety po trzech miesiącach (tak jest obecnie). Oczywiście wszyscy krzyczą, że prawo jest złe, bo oprawca ma wylecieć z domu, w którym w spokoju i bezpiecznie będzie żyła sobie ofiara przemocy. Ludzie! Tak jest w bajkach, taka osoba musi zmienić miejsce zamieszkania i zaczynać odnowa bo ten kto dręczy nie zapomina i z reguły wraca. Panie w trakcie dyskusji o przemocy były oburzone nieobecnością ministra Gowina, który już dawno zapewnił, że pod tym dokumentem się nie podpisze, jak powiedział tak i pewnie zrobi, więc po co to narzekanie? Pan premier opowiadał zaś to, co kobiety chciały usłyszeć: tak wzrusza mnie los biednych bitych kobiet i mój rząd mimo negatywnych opinii ten dokument przyjmuje. Pan premier pewnie wie, że w sejmie ten sam dokument zostanie odrzucony głosami jego partyjnych kolegów.

          Kolejne z listy życzeń takich jak liberalizacja ustawy aborcyjnej, refundacja in vitro czy bezpłatnej antykoncepcji powtarzane było już wielokrotnie i panie doskonale wiedzą, że owe zmiany w obecnej sytuacji politycznej nie zostaną nawet przedyskutowane. Kolejny jednak raz bojowe panny powtórzyły je grożąc tipsowanymi paluszkami, że jeśli źli panowie w sejmie ich nie potraktują poważnie, to zdenerwują się i stworzą ruch polityczny a wtedy… No właśnie co wtedy? Pamiętam już te bitne okrzyki, kiedy to powstawała Partia Kobiet. Na upragnione 5% nie wystarczyły wówczas roznegliżowane plakaty. Panie podczas kongresu powinny zająć się raczej znalezieniem sposobów by kobiety w Polsce uczestniczyły w wyborach i głosowały tak jak czują, a nie tak jak czuje i nakazuje im mąż bądź ojciec. Aby kobiety chciały w polityce zaistnieć, muszą mieć szansę łączyć życie rodzinne z pracą, co w sytuacji ekonomicznej polskich rodzin, braku opieki dla dzieci, braku dofinansowania dla kandydatów nie będących członkami żadnej partii, stawia je w sytuacji co najmniej trudnej.

           Kolejny postulat nawet mnie rozbawił, gdyż żądając promocji równego udziału obojga rodziców w opiece i wychowaniu dzieci, panie nie zauważyły skończonej nie tak dawno temu dużej kampanii społecznej w polskich mediach promującej właśnie dojrzałe ojcostwo. Może członkinie kongresu uznały, że takich akcji trzeba nam więcej, chociaż według mnie potrzeba nam żłobków, kolorowych szkół z mało licznymi klasami tak by dzieci chciały w szkole przebywać, pracy itd.

          Interesujący jest również postulat mówiący o aktywizowaniu kobiet w związku z podniesieniem wieku emerytalnego. Czyli kolejny raz mają być wydawane nasze pieniądze, na nic nie warte szkolenia, dla niechcących w nich uczestniczyć osób. Szkolenia dobierane przypadkowo, bez rozeznania w lokalnych potrzebach. Panie nie potrzebują moim zdaniem aktywizacji, ale nowych miejsc pracy, a do tego potrzebne jest pochylenie się nad gospodarką i dofinansowaniem albo odciążeniem pracodawców. Kolejne pomysły nie warte są nawet komentowania, na szczęście znamy już temat kolejnego kongresu. Panie rozmawiać będą o mężczyznach i ich problemach i to może być  ciekawe…

    PS.  O tym, że dobrych pomysłów paniom nie brakowało, niech świadczy fakt zaplanowanej akcji promującej czytelnictwo: „Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka”. Promowane będą książki o kobietach, dla kobiet i napisane przez kobiety, a wybrani autorzy będą czytać na głos swoje książki. Uczestniczki, które przyjadą z ulubionymi książkami, będą mogły zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z książką w łóżku, które będzie stało w centrum niestandardowej akcji”. I to jest dla mnie strzał w dziesiątkę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz